Polski VIS (28-100) . „Święty Gral” polskiej myśli technicznej – przekleństwo i pożądanie.

Pistolet VIS wz. 35. Genialny wynalazek rodzimej myśli technicznej i nie tylko, bo omijający uznane za nie do ominięcia amerykańskie patenty XX-lecia międzywojennego.  Jedno z najsłynniejszych dzieł  (ikona) polskiej sztuki rusznikarskiej, będących zmorą i jednocześnie pożądaniem wielu. Każdy nie tylko okupant chciał go posiadać, co się jednocześnie bał niewymownie –  szczególnie podczas spotkań w ciemnych uliczkach z uzbrojonymi w niego naszymi żołnierzami AK.

Pierwsze najboleśniejsze ze spotkań Niemcy przeżyli z nim już na Westerplatte, stąd jego obowiązkowa obecność w naszej wirtualnej zbrojowni.  Dzięki opiece naszego Naczelnego Inżyniera jest duża szansa, że światło dzienne ujrzy już wkrótce w pełni sprawny „mechanicznie” VRowy model,  razem z wieloma innymi jednostkami naszej rodzimej borni, także używanymi na Westerplatte, a ukazanymi w pełnej krasie podczas akcji na rekonstruowanych również najsłynniejszych polach bitw Wojny Obronnej 1939r.   Wirtualny pomnik polskiej chwały militarnej, dzięki mecenatowi tak zacnych ludzi jak Mariusz Wójtowicz-Podchorski , oraz wsparciu i pomocy pasjonatów-kolekcjonerów, ujrzy wkrótce w pełnej krasie światło dzienne i pozwoli ultranwocześnie edukować i propagować polską chwałę na cały świat.

Tworzona przez CWR  pod VRy i MRy wizualizacja kultowego VISa z ręki naszego Pawła, już po „pierwszych korektach” i uwagach. Stworzymy wkrótce najdoskonalszy wirtualny pomnik.Tworzona przez CWR  wizualizacja VISa dla projektów  „Wirtualne Westerplatte 1939” , „Wirtualny Rejon Umocniony Hel i Bateria Cyplowa 1939r”, „Wirtualne Muzeum Wojny 1939„.

HISTORIA „POLSKIEJ CHWAŁY”

Kiedy Polska odzyskuje niepodległość w 1918 r., Wojsko Polskie jest pod względem uzbrojenia bardzo zróżnicowane. Żołnierze korzystają z tego, co udało się przejąć od zaborców, albo kupić okazyjnie w małych partiach. Taka sytuacja rodzi oczywisty problem logistyczny. Dziesiątki różnych modeli broni to konieczność posiadania wielu rodzajów amunicji i części zamiennych. Często także zbędnie skomplikowany proces szkolenia. Zawsze należy dążyć do ujednolicenia.

Pod koniec lat 20. XX w. Departament Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych rozpoczyna procedurę unifikacji. Jednym z jej podstawowych założeń jest wyposażenie polskich oficerów w nowoczesny pistolet wojskowy jako broń osobistą.

„CZESKI  FILM”

CZ wz. 24. Protoplasta CZ 28 Empire Arms CZ wz. 24. Protoplasta CZ 28 

Nasza armia niemalże kupuje licencję na czechosłowacką CZ wz. 28. Wobec jednak wielu negatywnych opinii specjalistów i horrendalnie wysokich kosztów z Czeskiej strony w niebotycznej na tamte czasy sumie 250 tys. dolarów, rezygnuje rozsądnie z tego pomysłu. Pomaga im w tym inżynier z Państwowych Wytwórni Uzbrojenia, niejaki Piotr Wilniewczyc, który mimo iż przedstawia zaledwie rysunek zestawieniowy i prosty opis pistoletu zyskuje podziw i uznanie za pomysł genialnego ominięcia uznawanych za nie do złamania amerykańskich patentów.

Słynny rysunek zestawieniowy wydumanej wersji WiSa wz. 28 jakim przekonano wojskowych decydentów.

Deklaruje przy tym stworzenie prototypu w tak rekordowo krótkim czasie ,że otrzymuje zielone światło. Dzięki pomocy wybitnego technologa Jana Skrzypińskiego , oraz inżyniera Feliksa Modzelewskiego, już w styczniu 1931 r. Urząd Patentowy w Warszawie otrzymuje. Patent nr 155567, który mocuje się prawnie w lutym 1932 r.

Rzeczony pierwszy prototyp o nazwie  WiS (od Wilniewczyc i Skrzypiński) wz. 31,  jest „twórczą interpretacją” omijającą sprytnie żelazne patenty wiodących wówczas rozwiązań.

DAR NIEBIOS Z AMERYKI

Mechanizm spustowo-uderzeniowy skopiowano z kultowego ColtaM1911.

Układ ryglowania oparto częściowo na Browningu High Power.

Dzięki miksowi idei sprawdzonych czołowych rozwiązań i  dodaniu unikalnych własnych w połączeniu z wysoką jakością wykonania sprawiło, że pierwsze WiSy wz. 31 kończą swe testy z rewelacyjnymi wynikami. Były celne, lekkie i niezawodne. Armia ciągle jednak zgłaszała swoje dodatkowe wymagania. Powstał więc prototyp wz. 32 jeszcze bez zwalniacza kurka. Kolejna partia ulepszeń była też już w drodze

Wczesna wersja z 1932 wz.32

BRAKUJĄCE OGNIWO wz. 34

Mimo doniesień  w tym z USA, że pojawił się  dziwny zamek od prototypu VISa, nie istniał jednak żaden twardy dowód ,że istniała wersja pośrednia między modelem wz.32 ,a wz.35. Niezwykłego odkrycia dokonano  w 2017r. w Tychach,  gdzie w muzeum odnalazł się jedyny kompletny jego egzemplarz , który rozwiązał tajemnicę.

Jedyny na świecie zachowany wz.34

Zespół mimo wszystko nie spoczywał na laurach, tak więc od udawanego WiS wz.28 do realnego  wz.31,  poprzez prototypy  wz.32,  wz.34 , historia przedwojennego rozwoju stanęła na finalnej produkcyjnej wersji wz.35. Modyfikacje obejmowały kształt zamka, ząb wyrzutnika łusek i przyrządy celownicze. Dodano też zaczep do mocowania kolby, gdyż mając świadomość celności pojawiły się plany stworzenia z niego broni strzeleckiej. Kolba  stała się kolejną zagadką produkcyjną i legendą.  Wreszcie, na żądanie kawalerii wprowadzony został dodatkowy bezpiecznik tzw. zwalniacz kurkowy. Ostatecznie po zmianie nazwy na VIS (łac. Siła)  jako w pełni dopracowany pistolet, trafił w 1935r. do masowej produkcji. Do wybuchu wojny, a nawet jeszcze w jej trakcie Fabryka Broni w Radomiu wypuszcza 49 400 egzemplarzy.

VISy biorą więc aktywny udział w wzmaganiach całej Wojny Obronnej 1939r. od jej pierwszej chwili na Westerplatte, aż po jej finał na Helu i pod Kockiem.

Niemniej prawdziwego ikonicznego wizerunku pistolet nabiera  podczas niemieckiej i rosyjskiej okupacji oraz walkach Powstania Warszawskiego.

NIEMIECKI BRZYDAL- PODRÓBA

Niemcy przejmują radomskie fabryki i od 1940 składają z pozostałych części pierwsze partie. Jednak zaczynają produkować masowo „swojego” VIS-a  pod nazwą Pistole 35(p) dopiero od 1941r. Okupant oszczędza jednak na spasowaniu i pięknej czarnej oksydzie, która pokrywała oryginał. Niemiecka podróba nie umywa się zupełnie do pierwowzoru ,gdy kończą się im oryginalne podzespoły. Brakuje mu też celności o kompletnie pokpionym wyglądzie zewnętrznym nie wspominając.

VIS wz. 35 w pełnej okazałości

P.35 (P)

Produkcja P35(p) osiąga masową skalę, jakiej Radom do tej pory nie widział. Powstawało 10 tyś sztuk. miesięcznie pistoletów, kosztem wymienionej jakości . W sumie Niemcy w Radomiu wypuszczą ponad 300 tyś. sztuk coraz większego chłamu.  Z czasem rezygnowano z kolejnych elementów jak szyny do mocowania dostawnej kolby, nie wykonywano podfryzowania na kciuk ,a nawet nie wybijano na zamku oznaczenia P.35 (P). W początkach 1944 roku pistolet pozbawiono dźwigni do rozbierania, nie frezowano już w zamku występu do rozbierania, zmieniono odstęp pomiędzy wycięciem na oś i zaczep zatrzasku zamka. Zaczęto stosować ceglaste okładki bakelitowe. Na pistoletach dodatkowo umieszczano stemple odbioru technicznego typowe dla firmy Steyer.

Pistolet był także montowany w warunkach konspiracyjnych, z części wykradanych z radomskiej fabryki. Używano do tego podstępu tj dublowano numerację części. Po schwytaniu i rozstrzelaniu naszych sprytnych bohaterów Niemcy by ukrócić proceder przenoszą produkcję luf, a co za tym idzie – końcowego montażu – do Austrii (nadzór techniczny nad fabryką w Radomiu miały zakłady Steyr-Daimler-Puch AG). Zmieniają także system znakowania (dodatkowy marker pod ścisłym nadzorem).  Nic to jednak nie daje ponieważ produkcję znakowanych brakujących komponentów przenosi się na zewnątrz. Wynoszone z fabryki Visy trafiają do AK nieprzerwanym potokiem i biorą udział w Powstaniu Warszawskim. Każdy zna tę nazwę z powstańczej piosenki  „Pałacyk Michla”:

„Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,
Bronią się chłopcy od Parasola.
Choć na Tygrysy mają Visy,
to warszawiaki fajne chłopaki są.

VIS staje się symbolem oporu , z dwoma okupantami, który trwa wiele lat po zakończeniu WW2.  Nawet przeniesienie przez nazistów produkcji luf do austriackich zakładów Steyra nie powstrzymuje sprytnych Polaków od jego produkcji. Sami dosztukowują brakujące elementy w prowizorycznej manufakturach jak ta inż. Czajkowskiego w Warszawie przy ul. Leszno 18.

Podczas okupacji Niemcy wyprodukowali 312. 000 pseudo VIS-ów na własne potrzeby. Dokładne dane dotyczące polskiej produkcji konspiracyjnej nie są znane , ale szacuje je się na około 18.000 sztuk.

CZERWONY NASTĘPCA OD OKUPANTÓW

Niestety bohaterska historia VIS-a nie doczekuje się kontynuacji. Po kapitulacji Niemców i wznowieniu okupacji przez Rosjan,  produkcja pistoletu zostaje przerwana, możliwe że właśnie z racji wcześniejszych doświadczeń wyprowadzania u Niemców produkcji. Część zgarniają Rosjanie. W podstawach zakazu montażu  istotną rolę może pełnić propaganda , jako że  VIS nosi na sobie „piętno” narodowego symbolu walki z okupacją.  Rosjanie uszczęśliwiają nas więc swą popularną „tetetką”  TT wz. 33, która szybko staje się standardową bronią boczną we wszystkich możliwych służbach okupacyjnych nad Wisłą.

TT wz. 33

Radziecka hybryda Browninga M1903 i Colta M1911 nie jest ideałem jak VIS , ale  nadrabia braki mocnym nabojem 7,62 x 25 mm o lepszej przebijalności od klasycznego 9 x 19 mm z VIS-a.  Opłaca to też gorszą celnością. Jedynym oryginalnym rozwiązaniem towarzysza Tokariewa był tu mechanizm spustowo-uderzeniowy wykonany w postaci oddzielnego zespołu, ze sprężyną umieszczoną wewnątrz kurka. Pewną śmiertelną niedogodność stanowił tu też brak  zabezpieczeń w postaci  bezpiecznika, który nie udało się skopiować z konstrukcji Browninga  ,czy rozwiązań VISa. Dbałość o życie rosyjskiego żołnierza i „sprzymierzeńców”  nie stanowiło tu jednak nigdy większej troski w myśl zasady „baby narodzą” ,a reszta niewolników niech też zdycha. W 1949 roku otrzymujemy nawet własną wersję produkcyjną „następcy” ruskiego gniota …

Z takiego przyłożenia dało się tym ruskim „ustrojstwem” już w coś trafić. 😉

 Moja „medyczna” TTka i egzaminacyjna z nią „rosyjska ruletka”. Wierny „towarzysz” niedoli,  co to lubił raz w roku sam w żołnierza wystrzelić i nie dać się nigdy wojskowemu lekarzowi zbyt nudzić w jego jednostce.

ODRODZENIE

Produkcja kultowego polskiego pistoletu zostaje wznowiona dopiero w 1992 r. w Zakładach Metalowych Łucznik w Radomiu, ale tylko małoseryjnie.  W 2010 r. Fabryka Broni w Radomiu wypuszcza jeszcze krótszą serię replik. Ostatecznie w 2017 r. zapada decyzja o reanimacji VIS-a na potrzeby kolekcjonerów. Dzisiaj fabrycznie nowy egzemplarz z serii hołdującej 100-leciu odzyskania niepodległości to wydatek rzędu 16 000 zł ,a   nowoczesny „następca” VIS 100 z 2018r. to już wydatek rzędu 29.950zł

NIEROZWIĄZANA ZAGADKA – KOLBO-KABURA Ftk wz.39

Szczelina montażowa kolby stanowi oddzielny rozdział  historii.  Idea poprawy celności zaczerpnięta z najlepszych amerykańskich wzorców Browninga.

 

To ostatnia wielka zagadka, związana z losami tego legendarnego pistoletu. Szczelina pojawia się już w partii informacyjnej P.A. WiS wz.32,  występuje podczas przygotwań wszystkich stadiów larwalnych i jej ślad widać na ponad 49400  wyprodukowanych seryjnie polskich VISach wz.35,  ponad 12 000 najwcześniejszych niemieckich wersjach (tzw. pre-alfabet) i niemal 40 000 niemieckich pistoletów do połowy serii D pierwszego alfabetu – a więc razem 100 000 pistoletów. Wszystkie szczeliny na kolbę są identyczne, co dowodzi, że okucie do jej mocowania musiało być zaprojektowane i istnieć wcześniej.

Niestety nie zachowały się nie tylko same kolby, ale nawet żadne dokumenty wytworzone przed styczniem 1939 roku. Jedyne wczesne ślady to pokwitowania odbioru kolb związane z konkursami w 1936 roku w Jugosławii i Argentynie. Nawet nie wiadomo, jaką formę ta wczesna kolba miała – deski z kaburą, czy kolbo-kabury, na co jednak wydaje się wskazywać wojskowa instrukcja do Visa wz.35 mówiąca o „kolbie, która może jednocześnie służyć jako futerał”. Chyba każdy, kto miał w ręku Visa ze szparą zastanawiał się nieraz, jak ta kolba wyglądała i do czego się nadawała.

POSTKOMUNISTYCZNE, CUDOWNE „ODNALEZIENIE” DOKUMENTACJI

W 1990 r. na Politechnice Warszawskiej odnaleziono nagle dokumentację rysunkową Ftk wz.39 .  Obudziło to nadzieje na odkrycie reszty materiałów związanych z kolbą – jak dotąd jednak niespełnione. Zresztą rysunki z Politechniki też szybko okazały się niekompletne, a w dodatku pokazywały co najmniej trzy różniące się w szczegółach rozwiązania Ftk wz.39. Daty wytworzenia rysunków wszystkich trzech odmian – od stycznia do marca 1939 roku – wskazują, że projekt był jeszcze daleki od zakończenia. Należy wątpić, by do września udało się zakończyć projektowanie, przyjąć do uzbrojenia, uruchomić produkcję i dostarczyć do jednostek gotowe kolby ,a jednak….  To właśnie na Helu przy jednym z odkopanych egzemplarzy pistoletu odnaleziono też kolbę nadal przymocowaną do niego. Jej dalsze losy nie  są jednak znane. Jak „oficjalna” wieść gminna w „środowisku” niesie, kopiący matoł odłupał ją od pistoletu bo mu przeszkadzała o drzewo nie wiedząc z jakim skarbem (Świętym Gralem) miał do czynienia. Czy tak faktycznie było, wkrótce przekonamy się na , którejś z giełd broni w USA.

Zrekonstruowana na podstawie planów kolbo-kabura w pozycji rozłożonej

Zrekonstruowana na podstawie planów kolbo-kabura w pozycji złożonej

CUD NA STULECIE NIEPODLEGŁOŚCI –  WIS 100.

DROGA KRZYŻOWA.

W związku z wycofaniem do 2018r. pistoletów P-64 (prod. 1965-1977) i P-83 (prod 1984- 2000) oraz zastąpieniem ich bezkurkowymi bublem Prexer WIST-94/94L , a usuniętymi finalnie w 2007r. z racji bardzo kosztownych i nie do wyeliminowania licznych wad decyzją ówczesnego dowódcy Wojsk Lądowych generała broni Waldemara Skrzypczaka – wojsko stanęło na progu tragicznej sytuacji w temacie borni krótkiej

 

 CZAK (Czar PRLu) P-64 do wad należały za mała twardość spustu,  silny odrzut (mała celność), krótki chwyt i bardzo mała pojemność magazynka.

P-83 „Wanad” czyli wszystko o tragedii PRLu. Wymagał 30% mniej nakładu pracy i dawał 50% oszczędności na materiałach w stosunku do P-64. Taką też prezentował jakość. Mistrz awarii. Poprawili twardość spustu ,ale pozostawili wszystkie wady  64 i dodali nowe.  Dawał się przeładować zabezpieczony.  Co do awaryjności „kosmita”. Mój potrafił mi się zaciąć 2/8 strzałów (dla porównania przedwojenna norma Browninga 1/5000).  Oszukańczy celownik na 50m ,gdy trafić się w cokolwiek sensownie tym dawało do 25m.  Nigdy więcej wojny i tego ruskiego patentu spod znaku Makarova.

Prexer WIST-94L-  kosztowna pomyłka znana z zsuwania się płytki oporowej podczas strzelania ,czy gubienia przyrządów celowniczych w źle zaprojektowanych mocowaniach.

 Po bezskutecznych niezwykle kosztownych próbach remontu prawie 20.000 sztuk tego bubla produkcyjnego, strzelało się z niego jeszcze gorzej! Decyzje niestety nie zapadały przez wiele lat w wojsku i ministerstwach.  Próbowano ratować doraźnie sytuację doraźnymi zakupami jak  w 2009-2011 w ramach interwencyjnych pakietów jak np. afgański. Trafiały tak do nas np. Glocki G-17 i G-19. Nie była to jednak przepisowa broń Wojsk Lądowych i dosyć dziwacznie wyglądała w kaburach żołnierzy np. Pułku Reprezentacyjnego podczas wystąpień od 2015. Trafiała oczywiście do najbardziej potrzebujących tj. jednostek specjalnych , Żandarmerii Wojskowej , rodzimych SZRP.  W międzyczasie Niemcy oferowali Wojsku Polskiemu dalej bezkurkowe pistolety jak np. Rad (pod tą nazwą ukryto niemieckie wariacje Walthera P99D i P99Q), a także kurkowy Pistolet Eksperymentalny (PE). Z tych planów na szczęście dla naszego następcy legendarnego VISa, finalnie nic nie wyszło.

Przełomem stało się  zatwierdzenie finalnie wytycznych pistoletu i wpisanie ich w zapotrzebowaniw do programu zaawansowanego indywidualnego systemu walki Tytan zwanego z racji niekończących się problemów żartobliwie Tytanikiem.

Projekt następcy legendarnego VISa sięga lat 1993-1994 (model MAG-95) oraz jego dopracowanej już w 1996 w  Zakładach Metalowych Łucznik odmiany (MAG-98) . Nazwa MAG pochodziła od inicjałów konstruktora Mariana Gryszkiewicza.

MAG-98 to po licznych modyfikacjach pierwowzór VISa 100

VIS  100 – NOWY POLSKI ŚWIĘTY GRAL?

Postawiona historycznie bardzo wysoko poprzeczka przez VIS wz.35 i przyjęta nazwa zobowiązuje.  Przyjecie nazwy z okazji 100 lecia niepodległości również.  Badania kwalifikacyjne nowego pistoletu samopowtarzalnego zakończyły się 16 listopada 2017r.

 

Vis 100 to pistolet samopowtarzalny na  amunicję 9 mm x 19. Działa na zasadzie krótkiego odrzutu lufy ryglowanej przez przekoszenie w oknie wyrzutowym zamka. Konstrukcja została wyposażona w kurkowy mechanizm uderzeniowy z kurkiem zewnętrznym. Szkielet wykonano ze stopu aluminium i zaopatrzono w podlufową uniwersalną szynę montażową MIL-STD-1913 (Picatinny) do mocowania akcesoriów. Pistolet zasilany jest z 15-nabojowych magazynków, może być do niego też oferowany magazynek 20-nabojowy.

Vis 100 opracowano zgodnie z założeniami taktyczno-technicznymi na broń krótką zapisanymi w programie zaawansowanego indywidualnego systemu walki Tytan.

Pistolet ma 110-mm lufę ( długość całkowita to 195 mm),  wysokość 142 mm, a szerokość 34 mm.

Linia celownicza mierzy 155 mm. Masa broni bez magazynka wynosi 710 g, z pustym 15-nabojowym magazynkiem wzrasta do 800 g.

Siła nacisku na spust wynosi 25 N przy strzelaniu bez samonapinania i 50 N z samonapinaniem.

Vis 100 nie został wyposażony zgodnie z wojskowymi oczekiwaniami w żadne zewnętrzne bezpieczniki nastawne. Dzięki  symetrycznemu rozmieszczeniu manipulatorów,może być używany przez strzelców prawo- jak i leworęcznych. Dźwignie zwalniające zatrzaski magazynka ukryte są w chwycie, na przedłużeniu dolnej części kabłąka. Obustronne są też dźwignie zrzutu zamka z tylnego położenia. Jedyny niesymetrycznym manipulatorem jest dźwignia zwalniacza kurka. Pistolet wyposażono w wymienne okładziny chwytu, co umożliwia jego dostosowanie do różnej wielkości dłoni.

W planach oprócz modelu Vis 100 M1 przeznaczonego dla Wojska Polskiego jest też wprowadzenie zmodyfikowanej odmiany cywilnej. Planowana była na początek 2020r.. Broń jest odmienna wizualnie od wersji wojskowej, charakteryzuje się zmodyfikowanym zamkiem. Opracowano też odmianę dostosowaną do montażu tłumika dźwięku, jak też wersję ze szkieletem z tworzywa sztucznego.

I tak to historia VISa dzięki Wolnej Polsce zatoczyła wreszcie pełen krąg….

7 komentarzy

  1. Marcin pisze:

    Te same gorzkie uwagi miałbym w odniesieniu do GROT / MSBS: znakomita koncepcja użytkowa, skopiowana z Masada firmy Magpul. Znowu tj. w przypadku VIS wz. 35 polskie innowacje okazały się nawte lepsze (policzka kolby – nie znam modelu z bardziej funkcjonalną). Niestety słaba jakość elementów z tworzyw sztucznych, problem z regulatorem gazowym pomniejszają ten niewątpliwy sukces polskiej zbrojeniówki: stanowiący do niedawna archetyp funkcjonalności idealnej AR-15 / M-16 ustępuje temu znanemu z Masada ACR i inspirowanemu nią GROT / MSBS znacznie pod względem intuicyjności i oburęcznej odstepności. Jeśliby wyeliminować rozpoznane słabości i pokusić się odmianę eksperymentalną zbudowaną z większym udziałem części metalowych frezowanych w miejsce polimerowych (komora spustowa + gniazdo magazynka – dla klientów używających broni w warunkach skrajnych tj. pustynie, wysokie góry być moż powstałby nowoczesny karbain automatycnzy do baoju pośredniego niemal idealny).
    Gotowość konwersji na naboje inne niż 5,56×45 SS109 jest kolejnym mocnym atutetm polskiej broni (czy to nie zart historii że Polak pracujący w zakłądahc Enfield zbudował po wojnie karabin automatyczny EM-2 do brytyjskiego naboju pośredniego sredniego kalibru .270 i to już w 1947 roku ? Potem Amerykanie dwukrotnie narzucili NATO własne naboje, w obu przypadkach nietrafnie 7,62×51 i 5,56×45 M193 -0 znakomita penetracja płyty CRISAT na dystanie nawet 640m w przypadkcu odmiany SS109 nie zmiania faktu, że pociski te mając prędkość poniżej 730 m/s mogą w ogóle nie koziołkować a zatem nie mają już mocy obalającej jaka jest niezbędna dla natychmiastowego wyeliminowania przeciwnika w odróżnieniu od rażenia formalnego jakie wystarcza na dystansach wymiany ognia ok. 400m – takie koncepcje stały się bowiem źródłem pojawienia amunicji tj. 5,56 i 5,45 oraz pomocniczych 5,7×28 SS190 PDW, a nawet strzałkowej amunicji 4,73mm do H&K G11 – w tych koncpecjach uzwględniano bowiem walkę na dystansach większych niż później działo się to w operacjach w terenie zurbanizowanym gdzie dodatkowo potrzebna była broń i krótszej lufie ale nadającej znacznie niższe prędkości już i tak nie zbyt mocnym pociskom). Amunicja specjalna m.ni. ekspansywna i fragmentacyjna dopuszczalna jest w działaniach ochrony porządku wewnętrznego lub zwalczaniu partyzantki, terroryzmu natomiast nie w pełnoskalowej wojni pomiędzy państwami (były wyjątki np. podczas napaści faszystowskich Włoch na Etiopię). W czasie „Zimnej Wojny” w RFN po cichu wprowadzono do użycia w świetnych H&K G3 amunicję karabinową 7,62×51 z pociskiem w którym celeowo osłabiono płaszcz w miejscu zwężenia pocisku zaciskanego w łusce – powodowało to pękanie podczas przechodzenia przez cel i rażenie wewnątrz ciała odłamkami – był to w istocie zakamuflowany pocisk fragmentacyjny niezgodny z konwencjami międzynarodowymi, ale prawdopodobnie Niemcy Zachodni słusznie zkładali, że w III wojnie światowej toczonej przy użyciu broni nuklearnej reguły ulegną błyskawicznej dezaktualizacji, a walka bęzdzie się toczyć o „być albo nie być” dla całych narodów (jeżeli jeden bombowiec USA mógł zabrać 4 głowice każda o równoważniku trotylowym 1 megatony, a US Air Force miały ich ponad 100 to Artur „Bomber” Harris po takiej wojnie byłby już tylko niegroźnym wspomnieniem zwłaszcza odkąd „miłujący pokój” Rosjanie zdetonowali na poligonie wyspy Nowa Ziemia jakieś 53-58 milionów TNT z eksperymentalnej głowicy termonuklearnej – i tylko dlatego tyle, że mogli więcej lecz nie blyi pewni co się stanie gdy ładunek będzie nie dwustopniowy lecz trzystopniowy – bo przypadkiem mógł wywołać trzęsienie ziemi na stacznym obszarze północy ZSRR i pewnie do tego tsunami).

    Tak już poza konkursem: dziwię się, że Kompanie Reprezentacyjne Wojska Polskiego nie mają na uzbrojeniu kbsp. wz. 38M – to był kolejny chwalebny przykład innowacyjności w dziedzinie broni strzeleckiej w wykonaniu polskich inżynierów. Amerykanie, Niemcy,m Rosjanie długo budowali niezawodne karabiny samopowtarzalne do naboju pełnej mocy (karabinowego). Polakom udało się to dość szybko, przy czym prostota tej konstrukcji była imponująca.

  2. Marcin pisze:

    Polskie pistolety samopowtarzalne to „temat-rzeka”, zdecydowanie przekraczający nie tlyko objętość komentarza, ale nawet artykułu. Najlepszy byłby cykl artykułów tworzący jedną całość, bez nadmiernej ilości szczegółów, umieszaczający zagadnienie polskich pistoletów wojskowych w szerszym kontekście tzn. zadań jakie miały spełniać w ramach koncepcji walki piechoty i pozostałych rodzajów wojsk w czasie kiedy konkretne modele były projektowane. Interesujący epizod powojenny to programy rozowjowe lat 70 XX w. i ich efekty tj. tworzywo sztuczne „Itamid-35” oraz prototypy na szkieletach z niego zbudowanych w tym także z magzynkiem dwurzędowym. Nie weszły do produkcji, gdyż wojskowi zgłosili wątpliwość co do odporności tychze na … zjedzenie przez szczury. Innowacyjność pomysłu na szkielety z tworzyw sztucznych była wysoka, dość powiedzieć że skutecznie wprowadzili je (i to na szeroką skalę) jedynie Austriacy i to właśnie w tamtym czasie co prowadzono polskie badania (pm MPi-69 i jego unowocześniona odmia MPi-81, kb aut. AUG Stg. 77). Niemcy także próbowali produkując pistolet samopowtarzalny na naboje silne (tj. o energii początkowej powyże 350J) z zamkiem … swobodnym tzn. VP-70 który miał w wojskowej odmianie „M” możliwość prowadzenia ognia w trybie samoczynnym (wyłącznie po przyłączeniu dedykowanej kolby zawierającej przełącznik ognia), przy czym jego rozmiary i masa nie różniły go znacznie od typowego pistoletu samopowtarzalnego (podobny mu model mieli także Austriacy Steyr GB-80 z charakterystycznym szkieletem z blachy pokrytej w technologii przypominającej tworzywo sztuczne oraz … z magazynkiem dwurzędowym z dwupozycyjnym wyprowadzeniem ewidentnie ujawniającym przeznaczenie pistoletu jako broni samoczynnej). Współcześnie do typowego Glocka na szkielecie małokalibrowym np. G17 można kupić płytki oporowe z przestawnym przełącznikiem ognia, aczkolwiek ich użycie z uwagi na krótką lufę jest problematyczne: krótka lufa z zasady bowiem zwiększa szybkostrzelność i wymaga od strzelającego wysokich umiejętności obsługi, oraz …. wielu zapasowych magazynków. Z doswiadczenia wiem, ze Glock 17 genereacji II i III (tej bez drugiego kołka ustalającego wkładkę odryglowującą i metalowych przyrządów celowniczych) są w zasadzie „koniami roboczymi” i poza mocnym nagrzaniem lufy nic im nie grozi, ale trzeba pamietać że broń palna ma 3 rodzaje szybkostrzleności: 1) teoretyczną, 2) praktyczną, 3) DOPUSZCZALNĄ która stanowi granicę bezpieczeństwa poza którą są już tylko: a) przegrzanie komory nabojowej do poziomu grożącego odpaleniem naboju zaraz po wprowadzeniu go do lufy (tak tak ukm PK nie od parady ma zapasową lufę), b) otwarcie komory nabojowej zanim ciśnienie w lufie spadnie do bezpiecznego poziomu (to raczej wyłącznie w broni działającej na zasadzie swobodnego odrzutu zamka).

    Co do jakości polskiej broni, to niestety czeska ma nad nią zasadniczą przewagę (z różnych przyczyn co obrazuje historia programu „Wanad” w którym był P81 Mariana Gryszkiewicza bez nastawnego bezpiecznika – cudacznie zabezpieczajacego broń z jedncizesną możliwością przeładowania zamka: głupi pomysł z Walthera PP kopiowany bezmyślnie nie tlyko w CZAK-u ale i w .. H&K USP). Polska broń jest celna i niezawodna (czego dowodem jest MAG-95 z amunicją JHP również o kształcie pocisku walcowo-stożkowym ze ścieym wierzchołkiem tj. Lapua CEPP identycznie niewybredny jest PM-98), niestety jakość wykonania i trwałość już niekoniecznie, nie mówiąc o powtarzalności parametrów poszczególnych części (P-83 to kopalnia wiedzy na ten temat – chociaż jego celność na dystansahc użytkowych tzn. 10-15 metrów jest wystarczająca).

    Problem dla polskich konstruktorów to niestety chęć kopiowania sprawdzonych modeli i jednoczesne udawanie że teego nie robią – wychodzą im z tego wynalazki tj. P-64, P-83, WIST P-94: mieszają rózne pomysły i dodają własne, ale idące wpoprzek zdrowego rozsądku (programy „Tantal” i „Piryt” są tego dowodem: zrobić „swoje AK-74”, albo „swojego Glocka” dla niepoznaki skopiowanego z Colta All American – to świetne przykłady). Paradoksalnie „polskie Uzi” urodziło się w bólach, ale jako koncepcja jest znakomite i … kopiowane: porównajcie ogólny układ PM-98 z niemieckim H&K MP-7 PDW. WISTy ? …. Od samego przeładowywania miałem ak pokalecozne palce że z ulgą wróciłem do Glocka, którego doceniam ale nie lubię. W latach 80 każdy polski zołnierz chętnie zamieniłby P-64 na CZ vz. 82 „Kosa” który … ma lufę z gwintem Lancastera i wytrzymał mimo zasady działania strzał 9×19 Parabellum. Identycznie jedyny na świecie pm strzelający na zasadzie swobodnego odrzutu zamka – jednocześnie pozbawiony komory zamkowej … tzn. PM-63 „Rak” okazał się świetnym samopałem: otwierał ogień bez dotknięcia spustu 🙂 paradokslanie broń ta w oryginalnym układzie konstrukcyjnym jest bezpieczna wyłącznie z włączonym bezpiecznikiem i to nawet przeładowana. Nie dziwie się, że BOR MSW używał zamiast nich czechosłowackich SA vz. 48 w odmianie vz. 26 – silna amunicja sowiecka 7,62×25 wz. 30 w odmianie silniejszej nawet od oryginalnej P41 tzn. vz. 48, niesamowita poręczność, intuicyjna obsługa, genialny celownik, nieprzecietnie wysoka pojemność magazynka (jedyny minus to sakramencko duż masa tej broni). Ten model stanowił inspirację dla słynnego Uzi, które go zresztą zastapiło w arsenale BOR i to we wszysktich trzech rozmiarach: 1) Mk. 3, 2) Mini, 3) Micro.

    Wilniewczyc zainspirowany znakomitym Colt Government Model 1911 i skonstruowanym znacznie później wg. patentów Browninga udoskonalnych przez Diedome’a Saive’a FN-35 HP zbudował VIS (miał jeszcze dwóch innych współpracowników którzy wspierali go wydatnie). VIS jako pistolet dla oficera frontowego jest znakomity i nawet dziś pomimo braku możliwości natychmiastowego otwarcia ognia byłby lepszy niż P-94. VIS-100 jest świetny, ale jak każda polska broń niedopracowany: szkielet z aluminium ma wyłącznie dlatego, że FB Radom kupiła maszyny do produkcji MAG-98 (prasy do szkieletów aluminiowych) – jest to rozwiązanie nieracjonalne i przedpotopowe. Ten pistolet powinien być zbudowany na szkieletach: polimerowym (dla użytkownika służbowego) i stalowym (dla sportowców – przy czym nie z odlewu staliwa, ale metodą obrówki skrawaniem, która w dobie sterowania numerycznego obrabiarek nie jest już tak materiałochlonna dowodem sensowności takiego podejścia jest Beretta 92F – ma ona tandetny szkielet i taki sam zamek, al;e wad tych nie ma kopia produkowana w RPA tzn. Z88 – zgadnijcie dlaczego ?).

  3. losot pisze:

    słaby strzelec jesteś, jak na 50 m z Wanada nie możesz w nic trafić

    • PolishFactor pisze:

      Lasot druhu… Trafić to można. Pytanie tylko gdzie ,a w szczególności w czasie walki stresu i w ruchu. 🙂 Wiesz też dobrze co to skupienie. Gratuluję Ci więc podnoszącego Ci ego komentarza strzelcu wyborowy od Wanadów. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.