„Załoga Westerplatte” – mini recenzja
Zamawiamy tu: ZAMAWIAM
O „Załodze Westerplatte” w skrócie:
SŁOWO WSTĘPNE OD SAMEGO AUTORA
Co to jest?
Pierwszy tomik otwierający serię pt. „Biblioteka Westerplatte” jako formy „kompaktowej mapy załogi”, zajmowanych pozycji oraz dramatycznych losów (rannych i poległych).
Co sensacyjnego poznamy?:
W stosunku do ostatniej listy z 2019r III wydania „Załogi Śmierci”…
Odkryjemy 2 nowych obrońców ,a 2 placówki odzyskają tu łącznie 3 członków swej pierwotnej obsady! Łącznie zniknęło 9 nazwisk , w tym z tzw. pewnej listy załogi zniknęły 4 nazwiska. Jedno zupełnie nowe doszło do tzw domniemanych oraz jedno już istniejące tu nam przeniesiono. Jest sporo innych niespodzianek, jak np. unikalne i nigdy nie widziane przeze mnie (na pewno niedostępne w internecie), zdjęcia grupowe załogi (sześć), oraz twarzy dowództwa kluczowych placówek (pięć). Oczywiście to nie wszystkie ciekawe zdjęcia, dodatkowo opatrzone niezwykle cennym komentarzem pozwalającym rozpoznać nam konkretnych obrońców i po raz pierwszy zapoznać się z ich w pełni rozpoznanymi obliczami.
Przesyłka
Standardowo bardzo szybka (2 dni). Niestety z racji dosłownie wymiecenia księgarni, musiałem odczekać tydzień także z recenzją. Opakowanie niezwykle solidne z 5% kartą rabatową na kolejne zakupy, co się bardzo chwali zważywszy ,że czeka nas tu cała seria zeszytów. Należy podkreślić, że obsługa Księgarni Św. Pawła, jest nadzwyczaj życzliwa oraz wyjątkowa… Po raz pierwszy w trakcie próby składania reklamacji odbyłem przy okazji i finalnie niezwykle ciepłą, ciekawą i rzeczową rozmowę o historii i zmieniającej się roli książki w naszym życiu. Oczywiście zostałem dokładnie poinformowany o sytuacji ,a wyznaczony nowy termin dostawy dotrzymano idealnie.
Jakość wydania
Solidny kompaktowy zeszyt o miękkiej ,ale dość grubej (śliskiej) okładce, zszywanej miast klejonej, czyli „nie do zdarcia”. Bardzo dobrej jakości papier i niezwykle miły w dotyku. Zapachu świeżego druku nie będę opisywał, bo nie każdy może go tak uwielbiać jak ja.
Warsztat
Połączenie badań dwóch niekwestionowanych „guru” wiedzy (załoga, teren i obiekty) z młodego pokolenia badaczy i specjalistów, z wiedzą najbardziej szanowanych naukowców w tej dziedzinie. Mariusz Wójtowicz-Podhorski , czy Krzysztof Henryk Dróźdż. Nic dodać, nic ująć…
Odczucia po lekturze
Wzruszenie i miłe zaskoczenie zupełnie nowymi informacjami, oraz ich ilością w stosunku do wolumenu stron (31 licząc z okładkami).
Dlaczego warto kupić i należy posiadać?
Wsparcie dalszych badań i niezwykłych odkryć jakich wysyp mamy od 2019r dzięki autorowi i jego zespołowi.
Najszybsza i przyjazna forma zostania w krótkim czasie podziwianym ekspertem i przewodnikiem dla swej rodziny oraz przyjaciół po WST.
Zamawiamy tu: ZAMAWIAM
Szczegóły (recenzja dla wytrwałych i nadal niezdecydowanych ):
Ukazanie się publikacji jak wskazuje przedmowa ma symboliczny charakter tj. 100 lecia pojawienia się na WST pierwszego polskiego żołnierza. Dla mnie ma potrójnie symboliczny wymiar
z powodu ostatnich obchodów 80 lecia wybuchu wojny, oraz odnalezienia 9 ciał domniemanych obrońców, by zwrócić je rodzinom i wreszcie móc godnie pożegnać.
Całość mej recenzji odnośnie listy odnosi się do danych z dostępnej mi opublikowanej listy z ostatniego tj. najbardziej aktualnego III wydania Załogi Śmierci z 2019 roku z łączną liczbą 225 nazwisk.
Pierwsza stworzona i opublikowana lista zgodnie z książką K.H. Dróżdża „Walczyli na Westerplatte”, pochodzi od samego Franciszka Dąbrowskiego z 1957r i jego książki „Wspomnienia z obrony Westerplatte”.
By być maksymalnie rzetelnym, prześledziłem też pierwszą jaką otrzymałem i mi dostępną listę z 1974r. ,a podpisywaną przez mata Bartoszaka oraz mata Rygielskiego, która ukazuje przepaść wiedzy, jaka dzieli te dwa opracowania, mimo że ta lista była sporządzana przy żyjących jeszcze licznie świadkach.
Wziąłem też pod lupę jakość listy w postaci tablic z 1989r. od Rady Miasta Gdańska sprzed nowych koszar ,a uzupełnionych w 2014 przez niejakiego Jana Szkudlińskiego (zaprzeczającego faktowi wywieszenia białej flagi) z badań ówczesnego szefa MIIWŚ – niejakiego Pana Drzycimskiego,a zawierającą pierwotnie tylko 205 nazwisk, do których dodano wtedy 5 nowych na oddzielnej tablicy (łącznie tylko 210 nazwisk) bez jakiejkolwiek możliwości rozpoznania miejsc ich walki i męczeństwa.
Najaktualniejsza i dokładna z list jest oczywiście tylko jedyna i zawarta w „Załodze Westerplatte” jaką otrzymacie już z 216 nazwiskami, w tym 211 bez wątpienia ustalonymi jako obecne podczas walk.
Dla porównania, w spisie sprzed 46 lat figuruje jak policzyłem 208 obrońców. Jest wiele nieprawidłowych stopni, a mnóstwo nazwisk jest przekręconych. Widać listę tworzono na kolanie, lub ze słuchu, ew. relacji w przekazie ustnym. By nie być gołosłownym podam, że ta pierwsza komunistyczna lista zawiera takie różnice jak w przypadku strz. Edwarda Niekrewicza z wart nr.1, który tam funkcjonuje jako Nieklewicz przy wart. nr 6. Podobnie jak nie przypisany do stanowiska leg. Leon Loranty, który tam funkcjonuje w składzie jako przypisany do tejże wart nr 6.
Różnice polegają też na innym (bardziej chaotycznym) podziale i nazwach placówek, zmieszaniu czasookresów przydziałów, oraz lokacji gdzie np. nie wydziela się koszar, tylko dowództwo oraz skupionych przy nim, a obsługę z koszar miesza z obsługą armat, działek i moździerzy, których to żołnierzy zgrupowano jak leci razem, co utrudnia identyfikację stanowisk. Nie wyróżnia się pierwszej pl. sierż Deika, a tylko zaimprowizowaną przy mag. nr 15 jego pl. Tor. Sporo nazwisk z powodu ich przekręcenia się też nie zgadza i wydaje się, że są zupełnie nowe.
Co jeszcze szczególnie cennego i ciekawego?
Zupełnie nowe i fascynujące (jakich nigdy wcześniej nie widziałem jako laik), zdjęcia grupowe załogi (6 zdjęć ), a na pewno niedostępnych w internecie, choć przeglądnąłem tam dosłownie wszytko, tym bardziej interesujące , iż zawierające w odróżnieniu od tych z internetu za „free”, cenny komentarz umożliwiający rozpoznane bezimiennych dotąd dla mnie twarzy obrońców (5 zdjęć). Ciekawych zdjęć jest oczywiście o wiele, wiele więcej… 🙂
Zmiany na liście kolejność nazwisk z dodaniem zupełnie nowych. Ponumerowanie kolejne nazwisk, umożliwiające łatwe śledzenie zmian w przyszłości. Poprawiono i uściślono pisownię 3 nazwisk, oraz nazwę jednej z kluczowych placówek.
Tu na myśl przychodzi mi nadal „bezimienna” placówka z podpisu na pierwszy spisie załogi o nazwie „pl.Kej”, jaką podał i własną ręka wpisał sam mat Bartoszak, a gdzie trwał na „wysuniętym stanowisku
obserwacyjnym” koło pl. Łazienki. Może i ta pominięta nazwa zaistnieje po zbadaniu i potwierdzeniu w następnym zeszycie przypisana do tej podanej nazwy jako placówka.
Co dodatkowo w kwestii zawartości dostajemy od broszury ?
Wspaniałe kompendium, które można wziąć łatwo ze sobą do kieszeni, ze względu na format, planując odwiedzenie Westerplatte i spojrzenie na tę wizytę, ze znacznie szerszej perspektywy niż gofry, lody, hot-dog i przechadzka po „parku” oraz plaży i jakiś tam gruzach.
Niezwykle czytelną formułę oznaczeń z pogrupowaniem żołnierzy nie alfabetycznie (jak to jest na tablicach),ale zgodnie z przydziałem do konkretnych placówek. Wygodną dla orientacji i sprawdzoną formę przeniesioną z „Załogi Śmierci” oznaczeń ramkowych, a pozwalającą w mgnieniu oka rozpoznać ilu naszych bohaterów znajdowało się, oraz zginęło w konkretnym miejscu, by podczas każdego spaceru mieć świadomości powagi jaką wypadło by zachować w konkretnej lokacji, w której się znajdziemy. Powstał, jak dla mnie niezwykle przydatny przewodnik, o dużej wartości informacyjnej. Praktyczny z racji swego kompaktowego rozmiaru i niezwykle łatwego do umieszczenia w każdej kieszeni kurtki, czy plecaka podróżnika-patrioty taki swoisty „osobowy GPS”. Obowiązkowa pozycja podczas przebywania na Westerplatte dla podjęcia tzw. świadomego nawiedzenia tego niezwykłego miejsca kultu narodowego. Stawia to jego posiadacza, od razu w hierarchii przebywających tu tłumów o kilka kategorii wyżej, tym bardziej że jakość informacji jaka istniej na miejscu jest praktycznie żadna. Nie liczyłby też na przewodników, szczególnie spod znaku MHMG , którzy potrafią opowiadać takie herezje, że lepiej tam się nie zbliżać. Pozwala poczuć się w pewnym sensie przewodnikiem, będącym w stanie na każdym miejscu podzielić się niezwykle cennymi informacjami z innymi. Wspaniała sprawa! Przetestowałem w terenie, robiąc przy okazji jako laik, kupę wstydu właśnie niekompetentnej i wprowadzającej masowo odwiedzających w bład, jednej z przewodniczek z opisanym logo. Jak pisałem. Można przyjechać na WST, na relaksujący spacer goferowo-hot-dogowy i bezmyślnie przejść obok wielu niezwykłych miejsc jak zombee, kompletnie nieświadomym i niezainteresowanym głębszymi przeżyciami oraz refleksją, jak niestety ma to miejsce z większością odwiedzających.
Można też z tym swoistym „GPSem” w kieszeni, odbyć niezapomnianą i głęboko emocjonalną podróż w czasie, czemu idealnie służy kompaktowy rozmiar publikacji. Niezbędnik turysty na WST i jednoczenie niezwykle poruszająca mapa losów i zdarzeń w jednym. Wszystko dzięki bogatym przypisom wyjaśniającym okoliczności losów ujętych w spisie wybranych żołnierzy.
Odwiedzenie cmentarza przy piątce, czy przejście obok tablic nowych koszar, po tej właśnie lekturze, będzie już zupełnie innym wymiarowo doznaniem, gdy dodatkowo pojmiecie ,że nawet tu nie zadbano, by choć właściwe opisy trafiły i były skorygowane, szczególnie pod niektórymi krzyżami Virtuti Militari naszych bohaterów.
Zakup tej pozycji to pierwszy ważny krok i nasz obowiązek, by wesprzeć dalsze badania i szybciej zmienić tę bardzo smutną, oraz wystawiającą nam złe świadectwo rzeczywistość.
W warstwie pomocy naukowej to nieocenione narzędzie. Kompendium najaktualniejszej wiedzy, jaka istnieje dla zestawienia konkretnych żołnierzy z przypisaniem im prawidłowej pozycji. Dla obecnie wirtualnie rekonstruowanego WST z pełną obsadą załogi, po prostu niezbędna i obowiązkowa pozycja. Tak samo dla wszystkich „polowych” rekonstruktorów, oraz tworzących scenariusze ich dowódców, mających zaszczyt brania udziału w eventach ukazania walk z wcielaniem się w konkretne postacie, na konkretnych stanowiskach.
Pl. Fort i załoga CKM Browning wz.30
Reasumując
Moje ostateczne spostrzeżenia i odczucia:
Wspaniały przykład połączenia wiedzy i ścisłej współpracy naukowej w ratowaniu pamięci narodowej, najwyższej klasy współczesnych naukowców w temacie WST. Wszystko zostało tradycyjnie opatrzone piękną i emocjonalną narracją autora (fragmenty regulaminów i przedmowa) z kawałem niezwykle solidnej wiedzy, oraz budzących szacunek i podziw elementów pracy badawczej, podanych finalnie w postaci bardzo łatwo przyswajalnego i czytelnego kompendium wiedzy, dla każdego zwykłego śmiertelnika, spragnionego poczucia dumy patrioty również daleko poza krajem, oraz miłośnika historii, czy pasjonata eksploracji fortyfikacji, a nie mającego czasu i cierpliwości, by przebić się przez setki storn specjalistycznych opracowań. Tu widać i czuć, że tekst tworzyli z wyjątkowym sercem i oddaniem prawdziwi pasjonaci, a nie jacyś operujący tylko zimną statystką i kalkulacją wizerunkową zysków oraz strat naukowcy, otoczeni rekinami sensacyjnego marketingu historycznego opartego na pościgu za tanią sensacją.
Mogę rzec , że czuć tu dotyk i błogosławieństwo Westerplatczyków zawarte w ich ostatniej woli, osobiście złożonej za życia w ręce autora.
Brama samochodowa
Wsparcie jego publikacji to szansa na nowe fascynujące badania oraz projekty edukacyjne jakim patronuje, a mające się stać najwspanialszymi pomnikami ich pamięci i chwały.
Ten mini zeszyt to też obok stworzonych naukowych komiksów, najbardziej przyjazna i czytelna forma zaprzyjaźnienia się z wiedzą i faktami, po tak zwanym „łatwym do zapamiętania kawałku”. Zrozumiałe jest więc, dlaczego mądrze wybrano formę publikacji jako serii zeszytów w ramach tematycznej biblioteki. Ktoś powie, no ale to tylko 31 stron licząc włącznie z okładką. Ja odpowiem, po lekturze bez wahania . W treści jest kompendium wiedzy w pigułce z setek stron poważnych opracowań najbardziej liczących się w temacie autorów i dziesiątek lat ich wytężonych badań. Nie za dużo nie za mało. Ot w sam raz, by solidnie co trzeba zapamiętać i bez wysiłku przeanalizować za jedyne 7zł i 50gr, czyli półtorej bochenka chleba. Otworzono tym bardzo mądrze drzwi dla wszystkich, także tych, którym nie przelewa się zbyt w życiu. Na szczególny szacunek wg. mnie zasługuje tu wkład mgr. K.H. Dróżdża, jaki najmocniej wsparł zeszyt swoją ogromną wiedzą o załodze, w której jest najwyższej klasy specjalistą, obok głównego autora, który jest niekwestionowanym znawcą całego tematu WST z najwyższą specjalizacją wiedzy obiektowo-terenowej.
Dlatego nie wolno zapomnieć o tej wyjątkowej publikacji jaka stała się kanwą opisanych odkryć ujętych w tym zeszycie ,a jest najbogatszym uwieńczeniem dzieła rozpoczętego w 1957r. przez F. Dąbrowskiego.
Do zamówienia tu: ZAMAWIAM
Taka unikalna mieszanka wiedzy i doświadczenia, to gwarancja najwyższego poziomu merytorycznego tego i przyszłych opracowań całej serii.
Pozycję wyróżnia właśnie doskonała i bliska współpraca tego odważnego najmłodszego pokolenia naukowców, wykorzystujących najnowocześniejszy warsztat osiągnięć technologii, oraz nie bojących się ryzyka, czy krytyki z powodu eksperymentów w poszukiwaniu nowych form przekazu, oraz kreowania skuteczniejszych form edukacji, by finalnie mocniej dotrzeć do serc i umysłów młodzieży z naszego internetowo-komputerowego pokolenia, nie kochającej zbyt nudnych w formie przekazu szkolnych lekcji historii, o wizytach w muzeach nie wspominając.
Pl. Wał na oryginalnych stanowiskach (kpr.zaw. Edmund Szamlewski, leg.Stanisław Pokrzywka i st.leg. Ignacy Zatorski)
Dzięki nowemu podejściu i pasji , którą czuć też w opracowaniu, odzyskaliśmy po 80 latach właśnie 9 niezidentyfikowanych jeszcze obrońców, co nie wymaga komentarza. Dziś, dzięki ich wysiłkowi badawczemu, w tej konkretnej pozycji odzyskujemy i ratujemy od zapomnienia kolejnych dwóch bohaterów!
Otrzymujemy tu, uzupełnioną po raz pierwszy oficjalną i jedyną opublikowaną od 2019 listę dostępną po III wydaniu „Załogi Śmierci”. Jeśli chcecie poznać „nowo ocalonych” – koniecznie zaopatrzcie się w to unikalne wydanie. Nie ukrywam dumy, że jako jeden z pierwszych szczęściarzy mogłem po tej lekturze odkryć te dwa nowe nazwiska, oraz poznać miejsce walki jednego z nich. Nie omieszkam się tym podzielić podczas corocznego oprowadzania po WST mojej rodziny, znajomych i przyjaciół, którzy mam nadzieję nawiedzą w tym roku licznie Gdańsk po fali epidemii.
Uważam ,że zakupem tej pozycji, winniśmy koniecznie wesprzeć i podziękować autorowi oraz jego zespołowi, za wszystkie ostatnie cudowne odkrycia jakie miały niedawno miejsce i zaraz nas jeszcze na pewno czekają. Podzieli się on nimi z Nami zaraz uczciwie w Swoich nowych zeszytach.
Od ukazania pierwszej listy minęły 46 lata… Badacze przez ten czas nie zasypywali gruszek w popiele i rzetelniej lub nie, mierzyli się z tematem. Wyselekcjonowanie jednak najwartościowszych źródeł, to nie przelewki i wymaga najwyższej z najwyższych fachowej wiedzy, oraz porzucenia uprzedzeń do kontrowersyjnych autorów niektórych źródeł. Tu też miało to miejsce, co świadczy o pełnym profesjonaliźmie. Tę wartość również otrzymujemy ukrytą w opracowaniu, z dala od modnych ostatnio marketingowych trendów zarabiania na skandalach i taniej sensacji, opartej na oczernianiu pamięci i symboli narodowych. Tu są „tylko” nazwiska, liczby oraz stanowiska w oprawie zdjęć bohaterów i wzruszającego regulaminu walki oraz przysięgi wojskowej z 1939 r, a będących najlepszym z najlepszych końcowych zmieszczonych komentarzy.
Czytając te zacne strofy i analizując listę poległych, oraz odniesionych ran, jako zawodowy wojskowy w spoczynku szczerze się wzruszyłem…
Z innych odczuć po lekturze.
Małe, proste i przyjemne, a jednocześnie jakże bogate w treści opracowanie. Tak jak w przypadku mojej ulubionej sportowej (kwadratowej, praktycznej i smacznej) czekolady.
Zespół, który podjął się stworzenia tego strawnego dla takiego zabieganego jak ja laika kompendium wiedzy, wg. mnie stanął na wysokości zadania.
Ta publikacja ta to też istotna i niezbędna errata do wszystkich dotychczasowych opracowań , oraz szansa dla innych na pozbycie się wkrótce irytujących i hańbiących błędów na wielu pomnikach, tablicach, czy płytach nagrobkowych straszących również na samym WST. To również jako patrioci winniśmy bardzo mocno wesprzeć. W moim odczuciu publikacja ta, to właściwa forma nawiązania dialogu naukowców z laikiem, jakim w temacie WST nadal pozostaje. Lektura każdej kolejnej pozycji. powoli zmieni mój obecny status „L” (nauki jazdy), co mam nadzieję zaowocuje stworzeniem najwspanialszego wirtualnego pomnika pamięci i kompendium wiedzy, nad którym pracuję odbudowując cyfrowo z moimi przyjaciółmi oryginalny teren w projekcie Westerplate’39, tak byśmy mogli dokonać właściwych korekt w oparciu o najsolidniejsze i łatwo przyswajalne źródła wiedzy.
Przedpole pl. Fort (kpr.zaw Szamlewski i jego słynny Browning wz.28)
Przepraszam za przydługawy tekst mojej mini recenzji. Napisane świeżo po lekturze od laika-rekonstruktora dla laików 🙂
Jeszcze raz z czystym sercem zeszyt ten polecam!
Zamawiamy tu: ZAMAWIAM
PolishFactor