Kpt. Antoni Kasztelan – „Pójdę na śmierć odważnie”
Niezwykła historia niezwykłego patrioty.
Syn Pawła i Agnieszki z Dudziaków. Urodził się 27.04.1896r. w wielkopolskiej wsi Gryżyny. Od początku aktywnie udzielał się w polskich organizacjach sportowych i harcerstwie oraz kolportował polskie książki za co jest wyrzucany ze szkół i często musi je zmieniać. W czasie I wojny światowej powołany do wojska pruskiego. Siłą wcielony w 1916 jako artylerzysta do armii Niemieckiej w szeregi 5 Dolnośląskiego pułku artylerii ciężkiej z Głogowa. Ledwo przeżył będąc ciężko ranny w bitwie pod Verdun. Po kilku dniach od demobilizacji ucieka i jako ochotnik bierze udział w Powstaniu Wielkopolskim. W momencie wybuchu wojny polsko-bolszewickie, by ratować ojczyznę zbierającą datki na walkę, ofiarowuje bez wahania cały swój majątek wart około 20 tys. marek polskich i jako prosty ochotnik bierze udział w „Cudzie na Wisłą „, gdzie zostaje ciężko ranny pod Mławą i ponownie ledwo uchodzi z życiem. Wielokrotnie odznaczany …
Jako absolwent 2 klasy Wielkopolskiej Szkoły Podchorążych Piechoty zostaje zawodowym żołnierzem i rozpoczyna wymarzoną służbę dla ojczyzny w stopniu podporucznika. W 1931 r. już jako porucznik zasila szeregi pierwszego polskiego oddziału obrony Wybrzeża – 1 Batalionu Morskiego w Wejherowie , gdzie awansuje pełniąc obowiązki adiutanta dow. batalionu ,a następnie samego dowódcy. W 1936 za wybitne zasługi w walce ze szpiegami awansowany do rangi kapitana z prawem noszenia munduru jako marynarz od 1937r.
Uroczyste przekazanie darów dla jednostki macierzystej kapitana i(11 CKM) ,oraz sztandaru od mieszkańców Wejherowa w 1937r.
Polski 007, Hans Kloss i Sztyrlic polskiego kontrwywiadu 1939 roku.
W połowie 1934 r. w Dowództwie Floty w Gdyni w sztabie Samodzielnego Referatu Informacyjnego (kontrwywiadu), gdzie w randze kapitana jako najzdolniejszy i wybitny analityk oraz oddany bez granic ojczyźnie patriota, objął jego kierownictwo.
Przysięga żołnierzy kapitana w 1938r.
Wsławia się szybko spektakularnymi akcjami likwidacji całych sieci szpiegów i aresztowaniami przekupionych zdrajców próbujących penetrować polskie umocnienia. W ten sposób aktywnie przyczynia się do uratowania życia setek, jak nie tysięcy żołnierzy zaraz po rozpoczęciu wojny. Wywiad Niemiecki ponosi na Helu i w Gdyni klęskę z klęską. Jeden z najskuteczniejszych asów polskiego kontrwywiadu, wzbudza totalną furię i nienawiść w Berlinie jaka zaważy na jego losach. Pada wiele karier niemieckich oficerów i nie tylko. Sam nie pozostaje ani chwili za biurkiem. Aktywnie bierze udział w wielu akcjach narażając często życie zyskując jednak przez to w terenie najdokładniejsze rozeznanie. Nie ma wątpliwości ,że tak długa i niezłomna obrona Kępy Oksywskiej oraz RU Hel ,czy zachowanie zdolności bojowej Baterii Canet, Westerplatte ( organizował tam w ostatnim momencie też przemyt medykamentów i sprzętu medycznego koleją jaki nie zdołał już dotrzeć przechwycony przez Niemców), czy samej Baterii Cyplowej jakiej dokładnej lokalizacji i siły bojowej nie udało się wrogowi nigdy do końca rozpracować (Niemcy otrzymywali fałszywe informacje i myśleli ,że Hel posiada znacznie większe armaty), była dziełem pracy właśnie ludzi dowodzonych przez kpt. Kasztelana – najwybitniejszego szefa całego kontrwywiadu w Dowództwie Obrony Wybrzeża .
Jedno z nielicznych zachowanych zdjęć polskiego postrachu niemieckich szpiegów poza służbą. Ostatni sylwester i chwile rodzinnego szczęścia przed wojną w restauracji „Polska Riwiera” w Gdyni. Drugi od prawej kpt. Kasztelan z ukochaną żoną Marią (Olgą).. Wszyscy widoczni przy Nim oficerowie zostaną wkrótce też bestialsko zamordowani przez okupantów. Pierwszy od lewej kmdr. Stanisław Sokołowski zginie w Katyniu…
„Jeniec honorowy”
Walki na półwyspie z racji utracenia roli militarnej (bazy morskiej) i punktu oporu mogącego wiązać znaczące siły wroga, by odciążać front nie mają już znaczenia z racji wygaśnięcia walk w kraju po wkroczeniu Sowietów. Kpt. Kasztelan ma jednak pełne ręce roboty. Niemcy aktywizują akcje propagandowe mające złamać ducha obrońców. Amunicja do głównej baterii jaka jedynie trzyma w szachu Niemców jest niestety na wyczerpaniu (zostało jej na 15 minut walki) . Braki w żywności (żołnierze cierpieli już głód) . Mimo wysiłków dowództwa i kpt. Kasztelana utrzymywania u większości żołnierzy wysokiego morale i ducha bojowego, liczne zrzuty ulotek i aktywizacja nimi defetystów z niewielkiej grupki lokalnych starszych rezerwistów nie biorących bezpośredniego udziału w walkach na tyłach, powoduje chęć poddania się dwóch jednostek przeciwdesantowych.
Propaganda i kłamstwa niemieckie zalewające falami zrzucanych z powietrza ulotek pozycje obrońców Helu i Kępy Oksywskiej.
Ludność cywilna dotknięta pokazowymi bombardowaniami, zaczyna wywieszać białe flagi w nadziei ,że masakra zrównania z ziemią Chałup u nich się też zaraz nie powtórzy. Trudna decyzja ,czy zacząć rozstrzeliwać zgodnie z prawem wojennym cywili i dezerterów przeważa szalę najtrudniejszego w życiu rozkazu admirała Unruga, by już nie marnować na daremno ludzkiego życia i bratobójczo krwi polskiej, jaka może się jeszcze ojczyźnie przydać. Odpowiedzialnością za Nią nie zamierzał się, jak wyraźnie oświadczył Swoim oficerom z nikim dzielić. Rozpoczynają się gorączkowe przygotowania do zakończenia 32 dniowej obrony. Niszczony jest wszelki sprzęt oraz broń (wbrew ustaleniom w Sopocie) , oraz palone są dokumenty…
Kmdr. Włodzimierz Steyer (dow. Rejonu Umocnionego Hel) i kpt. Kasztelan (szef kontrwywiadu Dow.Obrony Wybrzeża) do ostatka instruują żołnierzy funkcyjnych, jak zachowywać się w niewoli i podczas czekających ich ciężkich przesłuchań.
Admirał podejmuje dramatyczną próbę uratowania za wszelką cenę zagrożonych szczególnie oficerów łączności ( nie wie ,że księgi kodowe floty i szyfrowa wpadły na Westerplatte już 7.09 w ręce Niemców), czy kontrwywiadu (szczególnie jej szefa) , oraz jego bezcennej wiedzy mogącej kosztować śmierć setek ludzi jacy z Nim działali, a jego samego tortury włącznie z narażeniem dla szantażu samej rodziny, na potworne represje i cierpienia. Admirał zna już nową twarz Niemców i ich „honor” z bestialstw w porcie, zbombardowania cywilów w Chałupach, czy strzelania do płonących w wodzie i próbujących się ratować marynarzy, a jaki zanikł wraz z pojawieniem się szalonego z nienawiści kaprala-bestii jako ich wodza. Niestety ucieczka kutrem pościgowym Batory do Szwecji się nie udaje, gdyż w zamieszaniu odpływa on za wcześnie. Ostatnia deska ratunku, to zachowana w lesie w skrzyniach rezerwowa RWD17 „Czapla” MDLotu. Gorączkowo i przez to możliwe ,że niedokładnie składana by wystartować jak najszybciej z kapitanem do Szwecji, niestety po próbnym udanym wzniesieniu ma poważną awarię silnika i zostaje porzucona na wodzie. Ostatnia deska ratunku przepada…
Porzucona Czapla W jaka przetrwała w skrzyni, a którą na rozkaz admirała Unruga próbowano uratować kpt. Kasztelana lecz silnik uległ po starcie awarii.
Jest jeszcze podjęta przez Admirała ostatnia desperacja próba ratunkowa. Wyznaczenie kapitanowi roli nietykalnego delegata do negocjacji ze statusem honorowego jeńca. Admirał Unrug prowadzi rozmowy przez radio i od równego sobie rangą Huberta Schmundta uzyskuje „słowo oficerskie” gwarantujące specjalny status negocjatora w jego imieniu dla kapitana. Propagandowa niemiecka machina jaka mogła pośrednio uratować najcenniejszego oficera rusza.
Przybycie niemieckiej łodzi torpedowej z polskimi negocjatorami na jaką przesiedli się na Helu z kutra rybackiego do Sopotu… Kpt. kasztelan przy relingu w rogatywce…
Twarz kapitana jako tłumacza pojawia się na zdjęciach przy stole w hotelu Grand Cassino w Sopocie w jakim gościł wcześniej sam Hitler. Jest nadzieja ,że to najskuteczniej zabezpieczy kapitana i Niemcy nie śmią popełnić zbrodni na pokazanej światu osobistości ze statutem jeńca honorowego, co mogło by odbić się na wszystkich negocjacjach i chęci skłonienia kogokolwiek do „honorowej” kapitulacji w przyszłości.
Kpt. Kasztelan w roli tłumacza podczas negocjacji w Sopocie pierwszy od lewej. Ustalane są warunki zakończenia walki i rozdziału na mapach stref okupacji RU Hel między niemiecką marynarkę (Hel do Jastarni) i Wermacht (pozostały teren za Jastarnię).
Nic bardziej mylnego. Na kapitana śmiertelny wyrok wydało już samo szefostwo w Berlinie. Gestapo otrzymuje ścisłe instrukcje odczekania 7 miesiecy i wyciągnięcia z oflagu Antoniego za wszelką cenę, aby móc go zacząć brutalnie przesłuchiwać.
W maju 1940 r. niespodziewanie przewieziono go do stalagu na Biskupiej Górce w Gdańsku (gdzie wcześniej torturowano i przetrzymywano pocztowców , oraz radiotelegrafistów z Westerplatte,a jednego z Nich ponoć podczas tortur na miejscu zamordowano), a trzy miesiące później „zwolniono”, by oddać go niezgodnie z konwencją Genewską do Gestapo i obozu koncentracyjnego w Stutthofie.
Półtorej roku był torturowany i męczony w Gdańsku i obozie…. W obozie bity bezlitośnie kijem z hardość i nie pozdrawianie SSmanów oraz barakowych. W obozie organizował konspirację pod ruch oporu ,a nawet zdobycia radia do nasłuchu co groziło natychmiastową karą śmierci . Nigdy nikogo nigdy nie wydał… Nigdy nie złamany… Niepokorny do końca…
Z listu do rodziny:
„Byłem w gestapo w Gdańsku bity gumową pałką, godzinami, bez przerwy, przez okres 2 miesięcy, aż do utraty przytomności. Ciało, twarz, oczy zupełnie granatowe i czarne od bicia”.
Pisał do Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (Oberkomando der Wehrmacht) w Berlinie. O łaskę nie prosił. Jako „jeniec honorowy” samego admirała protestował przeciwko bezprawnemu zwolnieniu go dla podstępnego zaaresztowania i traktowania jako pospolitego bandyty (casus Obrońców Poczty w Gdańsku) , zaznaczając, że poszedł do niewoli na szczególnych warunkach. Pisał również o niezwykle bestialskich metodach śledztwa oraz bezprawnej degradacji, oraz żądał kategorycznie przywrócenia mu wszelkich uprawnień jenieckich wynikających z konwencji genewskiej.
Odpowiedź przyszła…
Niemiecki „Sąd Specjalny” (pokazowy) w Gdańsku (13 stycznia 1942 r.) wydał bezprawny 4 krotny wyrok śmierci… Wyrok był tak kuriozalny (nie można kogoś klika krotnie zabić) i niegodny z faktami i prawem ,że co niespotykane w tym czasie jeden z gdańskich sędziów zgłosił „votum separatum” ryzykując tak samemu trafieniem do obozu koncentracyjnego.
Nie daje skutku uruchomiona na niezwykłą skalę akcja ratunkowa przez konsulaty Włoch, Szwecji , oraz Watykanu… Desperacka propozycja Anglii, wymiany kapitana na wziętego do niewoli również kapitana (dowódcy U-bota), również nie przynosi rezultatu. „Zbyt dużą wiedzę posiadł w wyniku przesłuchań” … tak brzmiała odmowa Berlina. Katom chodziło o możliwe ujawnienie bestialstwa i łamania wszelkich zasad oraz konwencji wobec jeńców wojennych, oraz strach przed przekazaniem prawdy o obozach koncentracyjnych (przekazał ją wkrótce rtm.Witold Pilecki jaki dał się zamknąć i uciekł z obozu), a których jako więzień i katowany działacz obozowego ruchu oporu, był naocznym świadkiem.
Szef ZBoWiD-u Kazimierz Rusinek,który razem z kapitanem, był więziony w obozie w Stutthofie (od lutego do grudnia 1941 r.) i pisał o nim tak:
„Człowiek dużej prawości, dobry obywatel i dobry kolega, oddawał duże usługi konspiracji”
„Dulce est pro patria mori„
14.12.1942 r. w Królewcu gdzie go przewieziono, zaledwie kilka godzin przed śmiercią napisał do ukochanych:
„… Ostatnia godzina dla mnie wybiła, dziś będę stracony o godz. 15-tej. Boże mój. Byłem na to zawsze przygotowany, toteż nie jest to dla mnie wielką niespodzianką. Pójdę na śmierć odważnie, choć niewinnie, »dulce est pro patria mori«. Tak ginę za swoją pracę, za Ojczyznę. Jeżeli, najdroższa moja i Wy kochane moje dzieci, będziecie mogli później moje zwłoki stąd zabrać, to miałbym do Was tę jedyną prośbę – chcę spoczywać między swymi. Na grób mój przyjdźcie potem odwiedzić mnie, to lekko mi będzie i sadźcie białe i czerwone kwiaty – jako symbol mej niewinności i miłości ku Wam. Och Boże. Już Was nie zobaczę nigdy i Wy mnie też, ale miłość ku Wam zabiorę ze sobą do grobu…”.
Nie dane będzie rodzinie do dziś spełnić tej ostatniej woli do końca.
Niemcy pragnęli pozbawić go czci oficera odmawiając rozstrzelania ,więc symbolicznie pożałowali kuli prowadząc go na gilotynę.
By dodatkowo zbezcześcić zwłoki i nigdy nie oddać ich zgodnie z ostatnią wolą bliskim, przeznaczyli je do preparacji, czym zajmowały się rozgrzeszone i szanowane dalej po wojnie 2 naukowe niemieckie profesorskie bestie jakie zmarły tam w „chwale”. Preparator czaszek z wystawy „podludzi” dla „Muzeum Historii Naturalnej” w Wiedniu i producent mydła ze zwłok z Gdańska. (nie wymieniam tych nazwisk, by zostały one po wsze czasy zapomniane w hańbie).
Tu ślad jaki się finalnie urywa tym bardziej ,że szczególnie w Uniwersytecie Medycznym w Gdańsku klika lat temu ktoś nakazał wyburzyć pod parking historyczny symbol – budynek w którym możliwe ,że mogło ostatecznie trafić ciało naszego narodowego bohatera i dziesiątek zgilotynowanych w Królewcu osób. Tabliczka z cytatem Zofii Naukowskiej „Ludzie, ludziom zgotowali ten los” ,a ostrzegająca młode pokolenia lekarzy jacy tam uczyli się latami języków obcych, upamiętniająca mocno to miejsce wstydliwej jak obozy koncentracyjne kaźni i niewyobrażalnego niemieckiego bestialstwa określanego jaka „anus mundi” , wyrzucona została daleko na nic nie znaczący płot. To obraz smutny stanu dbania o pamięć Naszego kraju jak zburzone niedawno koszary Obrońców Helu pod willę wypoczynkową.
„Ludzie , ludziom zgotowali ten los” …
Cześć Jego pamięci!
Symboliczny grób przy żonie i synie Zygmuncie, znajduje się na cmentarzu w Gdyni Witominie kwatera 1/3/3 zaraz przy wejściu na cmentarz po prawej stronie , przy końcu ściany pamięci oraz pomniku nad masowym grobem prawie 500 obrońców Kempy Oksywskiej jakimi się opiekował. Są tez tablice pamiątkowe na cmentarzu w Wejherowie.
Tak jak prosił w testamencie, złożyliśmy w te Święta przy jego płycie dwie biało-czerwone doniczki kwiatów z mocno promieniującym i symbolicznie pulsującym wieloma kolorami w rytm bicia serca dla Swojej ukochanej ojczyzny – specjalnym nie gasnącym zniczem…
Spoczywaj w pokoju!
Bardzo proszę wszystkich jacy tam trafią, o krótką modlitwę, prostą świeczkę i biało-czerwone kwiaty o jakie w ostatniej woli tak poprosił.
Niezwykłe listy jakie zostawił są nie tylko testamentem i wskazówkami dla rodziny… Są niezwykłym manifestem wskazówek dla wszystkich Polaków i kwintesencją sentencji zawartych w słowach Bóg , Honor ,Ojczyzna… Wzorzec do naśladowania , nauczyciel i wychowawca przyszłych pokoleń młodych Polaków i słowa „ukochana rodzina i ojczyzna „…
Przekazane na niezwykłym spotkaniu „Okruchy Pamięci” z rodziną kapitana Mi w niezwykłej publikacji przez córkę (Rysię) wzruszające listy i wiersze kapitana i ukochanej żony Olgi, wymagają oddzielnego specjalnego artykułu jaki zostanie opublikowany w związku z rocznicą śmierci po 14.12.2021 roku i relacji montowanej ze spotkania.
PolishFactor