Muzeum EGRH – TKsy. Historia i zawartość „Wrzesień’39”.

Tak znienawidzona ,że  nazwana przez najeźdźców pogardliwie „karaluchem” tankietka serii TK…  Tu przeniesiona już na silnik symulatora jej najbardziej zaawansowana wersja  – TK-S z zabójczym 20mm NKMem .

Tej broni, wg naszego ówczesnego dowództwa nie było się w stanie oprzeć 73% niemieckich czołgów. Dziś wiemy ,że żaden… Dlaczego mimo tej świadomości, tak zwlekano z podjęciem decyzji o masowym przezbrajaniu TK-3 do niszczycieli czołgów i modernizacji ich do 10X mniej awaryjnych TKFów ?  Część odpowiedzi znamy. Cena modyfikacji to ówczesne 50 tyś złotych (cena nowego TKS) . Znacznie łatwiejsze przezbrojenie o wiele nowocześniejszego TKSa to tylko 5 tyś który był dodatkowo32X razy mniej awaryjny od TKS-3. Niestety brak mocy produkcyjnych i zwłoka w decyzyjności (czekano do maja 1939r.) spowodowały, że istotna taktycznie dodatkowa partia 250 sztuk TKS-3 w tym 100 TKFów z NKMami wz38 FK-A mogła trafić do armii dopiero w lutym 1940 roku. 🙁  Niestety z ogólnej liczby 300 wozów TK-3 i 274 TK-S uzbrojnych zaledwie w ckm 7,92 mm Hotchkiss wz. 25 w zabójcze niszczyciele czołgów przekształcono zaledwie 23 sztuki TK-Sów… 🙁

Skąd wziął się nasz dzielny karaluszek?

Carden-Loyd MK

Historia tego pojazdu zwiadowczego i niszczyciela czołgów rozpoczęła się od linii pojazdów jakich 10 zakupiliśmy i zaczęliśmy dalej sami rozwijać od firmy Carden- Loyd , na początku lat trzydziestych w Biurze Studiów PZInż. przez zespół pod kierownictwem legendy politechniki warszawskiej  inż. Edwarda Habicha współkonstruktora serii TK,  4TP, 7TP, 10TP , które znajdują się w naszym posiadaniu oprócz PZInż.130.  Jenak sam skrót TK wywodzi się od pierwszych liter nazwisk 2 konkretnych konstruktorów bezpośrednio  związanych z tym projektem by oddać im cześć tj. mjr. Trzeciak Władysław (zmarł z powikłań zap. płuc w 1931r.) i rtm.  Karkoz  Edward.

Edward Habich (kierownik)

Edward Karkoz (dział prób terenowych)

Kolejno powstawały TK-1 do TK-3  ( przyjęty na uzbrojenie 14.07.1931r. by w 1936r w  które dalej modernizowane były do TK_F oraz najbardziej zaawansowanej wersji, która technicznie różniła się praktycznie we wszystkim pod nazwą TK_S.  Ewolucja dotyczyła głównie mocy i zmniejszania awaryjności jednostki napędowej (zamiana silników z Forda na Fiata 122A i B),  zawieszenia, zwiększania szerokości i niezawodności gąsienic, mocowań uzbrojenia (jarzm), dodawania optyki tj celowników lunetowych oraz rewolucyjnych nowości tworzonych przez naszą myśl techniczną tj. obrotowych teleskopów obserwacyjnych,  które zrewolucjonizowały walkę i przyjęły się we wszystkich czołgach na świecie. Powstawały też wersje radiowe z radiostacją o zasięgu 1,5 km w ruchu i 5km w postoju ,a mogące pracować 4 godziny przy nadawaniu i do 15h przy odbiorze, co wywołuje dziś u nas uśmiech.  Pracowano nad wersja z ruchomą wieżą obrotową TK-W, oraz niezwykle oczekiwanymi działami samobieżnymi z armatami 47mm – TK-D (powstały tylko 4 sztuki).

TK-W

Najbardziej zaawansowana wersja miszczyciela czołgów – TK-D z 45mm działkiem

Z ok 300 TK-3 jakie wyprodukowano (po 8śmio letniej eksploatacji) w stanie do użytku (kategorii A i B) było tylko około 75% wozów. Przyjęta decyzja o modernizacji do TK-F zapadła zbyt późno tj 4 miesiące do rozpoczęcia wojny i z 100 zamówionych sztuk do jednostek nie trafiła ani jedna… 🙁  Kosztowało nas to podczas kampanii obronnej znaczną utratę i tak wąskich sił pancernych, a widok porzuconych z powodu awarii na drogach wielu egzemplarzy, często już ogołoconych z części dla podtrzymania sprawności innych wozów, przewija się na zdjęciach niemieckich bardzo często.

Wysłużone i awaryjne TK-3 padały jak muchy często nie dojechawszy nawet na pole bitwy…  Niewłaściwe używane tj do wsparcia ataków piechoty, gdy nie miały praktycznie pancerza (8/6mm w najgrubszych miejscach) , były szybko i masowo niszczone. Tam jednak gdzie używano ich  w celach zwiadowczych , atkaków z zaskoczenia ,czy zasadzek tj atakując z ukrycia, pokazywały swoją skuteczność dzięki niewielkiemu profilowi i świetnej manewrowości. Rekord TKSa to obłędne 45,4 km/h jak na tamte czasy!!!

Pchor. rez.. Roman Radwan-Okuszkow (z lewej) w Modlinie podczas  ćwiczeń w swoim TK-3

Dobrze wykorzystane zalety zaskoczenia w połączeniu ze zwrotnością oraz szybkością najlepiej opisuje profesjonalny rajd już ppor. inż. rez. Romana Radwaan-Okuszki  na pozycje Niemieckie w okolicy mostu przy Świdrach Małych w celu likwidacji przyczółka jaki utworzyli na lewym brzegu Wisły.  Jego  9 takietek wsparło atak Kresowej Brygady Kawalerii, 26. Pułku Piechoty oraz 1. Pułku Kawalerii KOP.

„Czołgi ruszyły z takim impetem, że większą część odkrytej przestrzeni, jaka miały pokonać, przebyły w ogóle nie ostrzeliwane. Niemcy stanęli oniemiali, gdy na wąskim pasie pomiędzy rzeką a wałem ukazało się dziewięć małych, śmiesznych wręcz, rwących jak szalone wprost pojazdów. Czołgi prowadziły nieustanny ogień, natomiast pierwsze pociski, jakie zaczęły w ich kierunku być wystrzeliwane, rozrywały się daleko z tyłu. Nie sposób było ich zatrzymać! Jechały dalej, pomimo, ze pojawiły się pierwsze, poddające się sylwetki Niemców. Atak zatrzymał dopiero widok niemieckiego oficera, jak się okazało, podpułkownika, który wymachując w panice białą chusteczką, poddał swe oddziały. Dopiero po dłuższym czasie i gdy teraz było już po wszystkim , na wale, pojawili się pierwsi kawalerzyści i piechurzy. Pancerni nie ponieśli żadnych strat!”
To niestety niezbyt liczny przykład polskiej wersji blitzkriegu i umiejętności dopasowania sprzętu do jego możliwości. W większości zalecane  bez rozpoznania frontalne i  powolne ataki w tempie natarcia piechoty, a zarządzane przez nierozumiejących ograniczeń sprzętu i nowoczesnej taktyki dowódców, kończyły się ogromnymi stratami z racji łatwości wstrzelania i namierzenia przez artylerię przeciwnika, oraz braku pancerzy chroniących nawet przed ciężką bronią maszynową czyli wymagające nie 8/9mm ,ale przynajmniej ponad 25mm płyt. Był to też problem 7TP , które to dozbrajano w 40mm pancerze do postaci 9TP (prawdopodobnie istniało tylko 10stuk).
Zniszczony TK-S z 11 DP Mazowieckiejj Brygady Kawalerii na drodze Przasnysz – Maków Mazowiecki po próbie frontalnego ataku bez rozpoznania.

Z powodu strat i awaryjności do naszych czasów odbudowanych z oryginalnych części lub pełnych „oryginałów” pozostało ok 5 sztuk z czego 1 TK-S tkwi na Kubince w Rosji, 1 TK-F niszczeje pod gołym niebem w serbskim Belgradzie ,  a pozostałe są pod fachową rodzimą opieką tj 1 TK-1 i 2 TK-3 w Polsce.

Znaczące różnice jakościowe między TK-3 a TK-S i testowymi TK-Fami najlepiej obrazują twarde dane z morderczego 1800km rajdowego testu z 1936 r.

Czas postojów na naprawy:

TKS – ok 28h ,

TKF – ok 90h,

TK-3 -ok 980 h  !!!

Z kolei skuteczność TK-Sów z NKMami oraz jaki popłoch wzbudzały tam gdzie się dzięki swojej szybkości pojawiały ,a były właściwie taktycznie użyte tj atakowały z zaskoczenia w dużych zgrupowaniach,  opisał najlepiej gen. Franciszek Skibiński relacjonując 9 września wydarzenia podczas obrony Łańcuta, kiedy to 101 Kompania Czołgów Rozpoznawczych TKS pod dowództwem por. Zdzisława Ziemskiego ruszyła z odsieczą Dywizjonowi Rozpoznawczemu:

„TKS-y ruszyły – najpierw kolumną, w wąwozie drogi, wzbijając chmury kurzu, paręset metrów od wsi rozwinęły się w linię po obu stronach drogi. Wtedy widocznie Niemcy dostrzegli kontratak, ogień wzmógł się gwałtownie. Rozległy się powolne, basowe serie najcięższych karabinów maszynowych, w które uzbrojone były czołgi TKS. Cóż za wspaniałe przeżycie – widok niemieckiego odwrotu! Najpierw jeden, później drugi, a jeszcze później trzeci czołg niemiecki wyraźnie zakulał i stanął. Załogi wyskakiwały prościutko pod ogień broni maszynowej. Czarne sylwetki powstawały na wzgórzu na wschód od Albigowej i zaczęły staczać się ku wsi – to ułani z Dywizjonu Rozpoznaczego atakowali, odbierając swe poprzednie stanowiska. Kontratak był niezaprzeczalnym sukcesem – jak udana szarża kawaleryjska

Wiele o bohaterstwie załóg mówią też wspomnienia  por. Stanisława Wartaka z 1.09.1939r. i walk Wołyńskiej BK pod Mokrą w jego 21 dywizjonie pancernym, dowodzonym przez por. L. Kozieradzkiego , a który wspierał przeciwuderzenie 2 Pułku Strzelców Konnych, wiążąc w walce znacznie liczniejsze i lepiej wyposażone czołgi Niemców.

„Pluton sierżanta podchorążego Zaturskiego uderzył na te cześć czołgów, która przekroczyła tor kolejowy i wjechała do przyległego lasu. Ciekawe to było spotkanie: liliputy uzbrojone w jeden tylko ckm, bez amunicji ppanc., przeciwko większym i lepiej uzbrojonym niemieckim. Te nierówną walkę w lesie wygrały jednak nasze TKS-y, które dzięki lepszej zwrotności miały większe możliwości manewrowania w leśnych duktach i okrążania nieprzyjaciela. Niemcy nie wytrzymali tej walki i wycofali się.”
Unikalne sceny z tej właśnie walki i kontrataku naszych tankietek zrekonstuowane przez nasze EGRH  możecie zobaczyć tu:

W profesjonalnych rękach była to faktycznie straszna broń dla wroga z racji niskiej sylwetki i możliwości łatwego zamaskowania jak też wysokiej mobilności utrudniającej trafienie,  czego przykładem jest  Edmund Roman Orlik pierwszy polski as pancerny.  W czasie walk i urządzanych zasadzek zniszczył łącznie 13 niemieckich czołgów. Jego ręką skreślone szkice i opisy pozwolą nam też dokładnie odtworzyć wszystkie jego niebywałe czyny i szlak bojowy.

Już zaledwie 1 pocisk z 29mm NKMu TK-Sa, ( a miał ich aż 5 w magazynku do natychmiastowego opróżnienia ) z łatwością przebijał na wylot każdy najnowszy niemiecki czołg, wywalając przy tym dziury wielkości drzwi i to często z 2 stron.

 Widok czołgu dowódcy Zgf. i. d. 6. Kp./I.R.51, 18 po spotkaniu z 3ma karaluchami Orlika pod Pociechą.

Ten sam najnowocześniejszy czołg  księcia von Ratibora z drugiej strony, w którym spłonął on 18.09.1939 w Kampinosie po leśnej randce z Orlikiem. Wg propagandy Goebelsa bestialsko rozstrzelany przez polskich czołgistów , gdy „ciężko ranny chciał się poddać”. Jak ciężko mógł być „ranny” i czy przeżył można od ręki stwierdzić patrząc na „dziury jak stodoła” i ich lokalizację  tj  pozycję dowódcy w tym czołgu.

Do piachu poszła prawie cała kolumna…  Wszystkie rodzaje niemieckich czołgów z tej  potyczki już posiadamy ….

Nasz EGRHowski TK-S Orlika czekający w zasadzce na drodze do Pociechy…

Orlik to honorowy polski żołnierz i nie zabijał jeńców co potwierdza fakt ,że następnego dnia w bitwie o Sieraków, gdzie łącznie zniszczono ok. 20 czołgów z czego 7 na konto zapisał sam Orlik, biorąc  do niewoli 2 czołgistów. Inna sprawa ilu z nich było w stanie przeżyć taki ostrzał…

Gdyby postawiono większy nacisk na niszczyciele czołgów i broń ppanc kilka lat wcześniej, nie wiadomo jak  potoczyła,  by się nasza wojna obronna na tym kierunku. Niestety Stalin przygotował Hitlerowi zaplecze i plan rezerwowy na taką ewentualność o czym przekonaliśmy się  już 17 września… 🙁

Dzięki genialnej pracy serdecznych przyjaciół z CSA38 i naszej ekipy September39, wkrótce będziemy mogli razem uczestniczyć w odtworzonych najdokładniej w historii, tych niebywałych i bohaterskich wydarzeniach !!!

W planach ukazanie spektakularnej drogi 10 Brygady Kawalerii Pancernej  i ich TK w tym słynnej bitwy pod Jordanowem w paczce rekonstrukcji „Obrona granic”. Jednostka ta pod dowództwem genialnego Stanisława Maczka przeszła cały szlak bojowy 1939r. zadając najeźdźcy dotkliwe straty i wydostała się z Polski przechodząc na rozkaz do Rumunii , nie tracąc przy tym do końca swojej zdolności bojowej.

Petrtlach – nasz czeski przyjacielu! Jeszcze raz dziękujemy za twój talent, serce i pomoc w naszych wysiłkach !!! Dziękujemy też za wsparcie naszych starań na rzecz odtworzenia całej naszej Polskiej Armii 1939r. wszystkich naszych patriotów.

Cześć i wieczna pamięć naszym bohaterom!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.